Do Sejmu trafił poselski projekt zmiany Kodeksu pracy, który rozszerza definicję mobbingu. Za mobbing ma być uznawane także „różnicowanie wysokości wynagrodzenia ze względu na płeć pracownika”. Zmniejszanie różnic w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn to słuszna inicjatywa. Jednak proponowana przez posłów metoda jest nieprzemyślana i może okazać się nieskuteczna.
Kodeks pracy zawiera przepisy antydyskryminacyjne, których katalog ma charakter otwarty. Również zasada równego traktowania chroni nieuzasadnione różnicowanie sytuacji pracowników, które zagrożone jest sankcją. W uzasadnieniu do projektu jego autorzy przywołują przepisy dotyczące dyskryminacji. Dlatego tym bardziej jest niezrozumiałe, dlaczego zmiany obejmują kodeksową definicję mobbingu. Dyskryminacja i mobbing to jednak dwa różne zagadnienia.
– Mobbing dotyczy zachowań z zakresu kategorii znęcania się nad pracownikiem. Działania te m. in. mają być wymierzone przeciwko pracownikowi i wywoływać jego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej. To tylko fragment definicji mobbingu, która jest złożona i trudna do udowodnienia w sądzie. Wystarczy spojrzeć na statystyki spraw wnoszonych z powodu mobbingu, o wygranych przez pracownika już nie wspominając. Ochrona przed mobbingiem w systemie prawa pracy nie jest efektywnie realizowana. Dlatego poważne zastrzeżenia budzi sankcjonowanie działań powodujących lukę płacową w kategorii zachowań mobbingowych. W Kodeksie pracy są już przepisy dotyczące dyskryminacji i równego traktowania, które stanowią podstawę dochodzenia roszczeń w przypadku różnic płacowych ze względu na płeć. Rozszerzenie kategorii mobbingu o różnicowanie wynagrodzenia ze względu na płeć jeszcze bardziej skomplikuje prawną kategorię mobbingu. Jest to przejaw jedynie inflacji prawa, a nie efektywnego przeciwdziałania patologicznym zjawiskom na rynku pracy – zauważa Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert. ds. prawa pracy Pracodawców RP.
Mniej skomplikowane jest wyrównanie płacy na podstawie przepisów o dyskryminacji. Wtedy ciężar dowodu, że dyskryminacja nie wystąpiła, spoczywa na pracodawcy. Proponowaną zmianę należy uznać za wadliwą. W tym kontekście ważniejsze wydaje się skuteczne egzekwowanie sankcji przewidzianych w przepisach, które już obowiązują, a nie rozszerzanie i tak już skomplikowanej definicji mobbingu.
Ponadto niezrozumiałe jest twierdzenie projektodawców, iż nowelizacja nie wywoła skutków w działalności przedsiębiorców. Równie dobrze mogliby przyznać, że nie wywoła ona żadnych skutków. Albowiem akurat w sprawie ograniczenia luki płacowej działalność firm ma kluczowe znaczenie.
– Zmiany w Kodeksie pracy, zwłaszcza dotyczące tak ważnych kwestii, powinny być dyskutowane w ramach Rady Dialogu Społecznego, z udziałem przedstawicieli pracowników i pracodawców. Jednak kolejny raz tak się nie stało. Posłowie uważają, że najlepiej wiedzą jak rozwiązać problem luki płacowej w Polsce. Szkoda, że dzieje się to z pominięciem dialogu i zainteresowanych stron. Kampania wyborcza rządzi się jednak swoimi prawami i jak się okazuje nawet największe buble prawne mogą być w jej czasie procedowane. Apelujemy do parlamentarzystów o rozwagę. Luka płacowa to realny, ale i złożony problem, który wymaga odpowiednich i przemyślanych działań, nie tylko legislacyjnych. Z tego względu nie powinien się on stać przysłowiową „kiełbasą wyborczą” – mówi Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert ds. regulacji Pracodawców RP.
Źródło: Pracodawcy RP