Do PPK będą więc włączani wszyscy zatrudnieni, za których odprowadzane są składki na ubezpieczenie emerytalne – niezależnie od formy zatrudnienia. Pracownik, który zaczyna karierę zawodową i zarabia 3000 zł brutto, może liczyć na to, że w PPK uzbiera 196 000 zł, co podniesie jego przyszłą emeryturę o 1800 zł miesięcznie. Przez cały okres pracy co miesiąc będzie go to jednak kosztowało obniżenie pensji „na rękę” o 60 zł.
Celem PPK jest zapewnienie bezpieczeństwa finansowego Polaków w okresie emerytalnym oraz budowa rodzimego kapitału. Do gospodarki trafi rocznie około 4 mld zł. Od pracodawców trzeba wymagać dobrego wyboru funduszu inwestycyjnego, a od Państwa gwarancji i zabezpieczeń przed ewentualną nacjonalizacją zgromadzonych funduszy.
System zakłada, że do PPK zostaną zapisani wszyscy pracujący Polacy w wieku od 19 do 55 lat, czyli 11 mln osób – 9 mln pracujących w sektorze prywatnym, 2 mln w sektorze publicznym. Zapis będzie automatyczny (z możliwością rezygnacji z programu). By nie uczestniczyć w PPK, trzeba będzie złożyć odpowiednie dokumenty w miejscu zatrudnienia. Taką deklarację trzeba będzie składać co dwa lata.
Pracodawcy będą musieli zapewnić PPK i znaleźć firmę (fundusz), która zajmie się zarządzaniem pieniędzmi. Od momentu zapisu od pensji pracownika będzie pobierany procent. Ma to być 2% z pensji brutto – pobierane od pensji netto.
Przykład – zarabiając minimalne 3000 zł brutto, na PPK przeznaczymy 60 zł miesięcznie. Na miesięczną składkę zrzuci się też pracodawca. On w podstawowej wersji dołoży od siebie minimum 1,5% liczone również od pensji brutto (czyli 45 zł). Co roku do oszczędności dorzuci się państwo z podatków współobywateli w kwocie 240 zł (20 zł miesięcznie).
Źródło: www.solidarnosc.gda.pl